Opowiem wam bajkę:
Pewnego dnia
uczniowie zauważyli, że Mistrz przygląda im się z wyjątkową uwagą. Na pytanie
uczniów o powód tych obserwacji, Mistrz wyjaśnił:
- Szukam kogoś, kto byłby taki sam jak ja. Kogoś podobnego
do mnie, kto mógłby mnie zastąpić i komu przekażę całą swoją wiedzę i
umiejętności.
Ponieważ Mistrz był łysy, z zarysowanym brzuszkiem, zawsze
pogodny i chodził w lekko znoszonym ubraniu oraz starannie wyczyszczonych
butach, następnego dnia na porannej medytacji wszyscy uczniowie mieli ogolone
głowy i wyczyszczone buty. Otyli zaczęli się odchudzać a chudzi więcej jeść.
Wszyscy byli w Mistrza wpatrzeni, gdy on ruszył ręką w lewo- wszyscy w lewo,
gdy był wesoły wszyscy się uśmiechali, gdy był poważny wszyscy marszczyli
czoła. A Mistrz był niezadowolony…
Uczniowie natomiast byli coraz bardzie zdezorientowani.
Każdy z nich myślał w duchu: „Przecież jestem dokładnie taki sam jak on i robię
wszystko tak samo jak on.”
Aż kiedyś w szkole zjawił się nowy uczeń- wysoki, chudy, z
długimi włosami, chodził w krótkich spodniach i boso. Gdy Mistrz ruszył ręką w
lewo- on w prawo, gdy Mistrz w górę – on w dół.
Wszyscy patrzyli na niego z
dezaprobatą, a Mistrz był coraz bardziej zadowolony.
- Nareszcie ktoś podobny do mnie- mruczał, przyglądając się
nowemu uczniowi.
- Jak to?- protestowali pozostali. – Przecież on jest
zupełnie inny!
- Nie, jest dokładnie taki jak ja… Nikogo nie naśladuje.
Skróciłam trochę, mam nadzieję, że opowieść na tym nie straciła.
Jest tak aktualna i prawdziwa , że szkoda by było:)
Nie jest łatwo być sobą, wędrować własną ścieżką. Ale z
pewnością warto. Tylko tacy odważni indywidualiści są naprawdę szczęśliwi i spełnieni. A jeśli jeszcze towarzyszy temu
czyste sumienie, mają oni coś, czego
wszyscy szukamy- spokój ducha:)